Wybacz dzisiejszy off topic na tym blogu. Ale muszę o tym napisać. Znasz już pewnie temat z doręczaniem sądowych przesyłek pocztowych. Nie robi już tego Poczta Polska tylko niejaka Polska Grupa Pocztowa wykorzystując do tego podwykonawcę – InPost. InPost natomiast wykorzystuje do tego kolejnego podwykonawcę – „Ruch”. Dochodziły mnie słuchy z radia i tv o tym, gdzie ląduje korespondencja sądowa (sklepy, kioski, lombardy itp). Gęsiej skórki dostawałam, ale uważałam się za szczęściarę, bo w prawdzie po korespondencję służbową musiałam chodzić w dwa miejsca – 200 metrów na pocztę (np. po listy od pełnomocników strony przeciwnej) i 2 kilometry do punktu InPost (po listy z sądu), ale mój punkt InPost był w całkiem przyzwoitym miejscu – w mini galerii handlowej przy ul. Solec.
Nie narzekałam. Aż do dziś.
Dzisiaj w punkcie InPost przy ul. Solec, zerknęli na moje awiza (było ich 6 do odbioru) i stwierdzili, że już nie podlegam pod ich rewir. Że korespondencja sądowa czeka na mnie w kiosku ruchu Na Rozdrożu 6. Więc z powrotem do samochodu, wrzucam w GPS Na Rozdrożu 6 – nie ma takiego adresu. Nic, nakazałam aby GPS zaprowadził mnie ogólnie Na Rozdroże i tam sobie poszukam konkretnego numeru. Dojeżdżam. Masakra. Na Rozdrożu jest mini rondem, od którego odchodzi kilka jezdni. Ruch jak cholera. Miejsc parkingowych zero. Pierwsze wolne miejsce do zaparkowania znalazłam jakiś kilometr od Placu Na Rozdrożu. Strefa płatnego parkowania. Płacę. Idę – szukam, szukam-idę, leje deszcz. Doszłam do samego Placu, kiosku ruchu nie widać. Patrzę – podziemie. Może w podziemiu? Schodzę do podziemia, śmierdzi jak cholera, ale przynajmniej w podziemiu nie pada. Uff ! z daleka widzę kiosk ruchu. Podchodzę, wyjmuję awiza, ale pani z okienka kręci głową, że to nie u niej. Daje namiar na kolejny kiosk ruchu, muszę tylko przejść do końca podziemia, wyjść schodami w górę i dobrze się rozejrzeć, to gdzieś przy restauracji. Wychodzę. Leje. W oddali widzę kiosk. Tak to ten. Jest napis „Punkt awizo”. Podaję pani w okienku moje awiza – 6 sztuk. Pani szuka, ja czekam, gimnastykuję się z parasolką, bo trzymając ją szukam w torbie dowodu osobistego. Torbę mam ciężką (dokumenty, laptop, kodeks itp), ale nie mam gdzie jej odstawić. Bo wokół mokro (kioski nie mają zadaszeń albo takie mini mini). Leje. Czekam. Kolejny raz podchodzi do mnie kobieta by wspomóc ją kasą. Już znalezione wszystkie 6 sztuk. Teraz podpisy. 12 podpisów. Na zwrotce do sądu i na dokumencie kiosku ruchu. Torbę muszę jednak postawić na mokrym chodniku. Zasuwam, by nie zalało dokumentów i laptopa. Jedną ręką trzymam parasolkę a drugą podpisuję. Z parasolki kapie na listy i na zwrotki do sądu. Tchnęło mnie i pytam, czy pełnomocnictwo do odbioru korespondencji sporządzone na ul. Solec będzie działało w kiosku Na Rozdrożu? Nie. Bo to inna placówka, słyszę. Proszę więc o blankiet i wypisuję pełnomocnictwo dla pracownika. Leje. Ręce zdrętwiały mi z zimna. Koniec. Odebrane listy pakuję do torby. Jest jeszcze cięższa. Gnam więc znów do samochodu zaparkowanego około kilometra od kiosku ruchu Na Rozdrożu 6. Bo w okolicach kiosku nie ma zupełnie parkingów (nawet płatnych). Jestem wściekła, zmarznieta i mokra.
Po drodze do kancelarii jadę jeszcze na pocztę po korespondencję od pełnomocników moich przeciwników procesowych oraz nadać swoją korespondencję. Moja poczta jest na rogu ul. Wiejskiej i Górnośląskiej. Wchodzę. Cieplutko, milutko. Na stojakach gazetki (do kupienia). Podaję awiza, torbę odkładam na stoliku, sięgam po Werandę. Czekam, przeglądam gazetkę. Cieplutko, milutko. Jak zwykle proszę panią, by sprawdziła w systemie czy coś „nie wisi” jeszcze na moje nazwisko, tak na wszelki wypadek gdyby awizo do mnie nie dotarło (robię to dla bezpieczeństwa moich klientów, nie da się tego sprawdzić w kiosku ruchu). Podpisuję. Kupuję Werandę. Wychodzę. Do kancelarii mam 200 metrów.
I teraz uwaga ! Mijam kiosk ruchu, który jest jakieś 50 metrów od mojej kancelarii. Patrzę – naklejka „Punkt awizo”. Osz ty ….. pip, pip….. A ja muszę za……….. kilometr albo i więcej Na Rozdroże a potem kilometr od kiosku zaparkować samochód, zapłacić za parking i gnać po korespondencję, gdy mam kiosk „Punkt awizo” niemal pod oknami kancelarii ?
Skarb Państwa poczynił oszczędności? A kto mi i innym prawnikom zapłaci za czas stracony na poszukiwanie, oczekiwanie, dojeżdżanie do punktów pobrań korespondencji sądowej? Za opłaty parkingowe ? Nie mówiąc już o warunkach pracy. Obsługa korespondencji, to duży obszar naszej pracy. Nie chcę moknąć, marznąć i zgrabiałymi palcami podpisywać zwrotek. Nie chcę, by deszcz zalewał moją korespondencję. Odbiór poczty skierowanej do kancelarii trwa długo, to nie jest jeden czy dwa listy, to jest cała masa listów. Chcę mieć możliwość sprawdzenia „w systemie” czy nie ma jakiejś korespondencji skierowanej do mojej kancelarii, która nie została odnotowana dostarczonym do mnie awizem (co się zdarza) – to akurat jest bardzo ważne i stanowiło zawsze wentyl bezpieczeństwa dla moich klientów. Skutki bowiem nie podjętej korespondencji (z uwagi na brak awiza) mogą być daleko idące.
I jeszcze jedno. Zauważyłam, że przesyłki sądowe awizowane są przez InPost tylko jednokrotnie. Nie przychodzi „zawiadomienie powtórne”. Osobiście mnie to niepokoi, gdyż dwukrotne awizowanie daje dużo większą szansę, że informacja o przesyłce do nas dotrze.
Co z tym zrobić ?
{ 16 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
Nie, żebym bronił inpostu, ale argument z płatnymi miejscami jest słaby. Myślę, że spokojnie znajdzie się w Warszawie poczta, która jest w strefie płatnego parkowania, i tylko takie miejsca przy niej będą. Co do zalewania korespondencji to się zgadzam, że granda.
Jasne, że są poczty w strefie płatnego parkowania. Ale to nie ma znaczenia, bo nikt nie musi jechać na pocztę samochodem. Każdy ma pocztę za rogiem. Mały spacerek i po temacie.
Moja poczta jest ponad kilometr ode mnie (trzy przystanki tramwajem). POK InPostu o połowę bliżej.
Moja poczta jest bliziutko, POK InPostu jeszcze bliżej-50 m. od kancelarii – ale tam nie jest mój rewir. Dali mnie kilometr dalej.
Ja już od dawna zastanawiam się nad legalnością pozostawiania jednego awiza w kontekście brzmienia art. 139 par. 1 kpc..
Rozumiem. Współczuję
Bronię jednak Inpostu. Każdy sukces rodzi się w bólu i każdy monopol nigdy sam z siebie nie ustąpi. Poczta to był skansen poprzedniej epoki. Może teraz – po przegranym przetargu – znajdzie się jakiś impuls do działania i do zmian.
Myślę, że za jakiś czas, ustabilizuję się kwestia punktów odbioru, zostaną one przeorganizowane i sensownie zrejonizowane, tak by nie trzeba było wybierać się w podróż po listy.
Nie uważam też, że odbieranie listów w kiosku czy monopolowym to ujma dla odbierającego i zniewaga dla wysyłającego.
Na koniec, tak przez myśl mi przenika – czy Pani off topicowy wpis kierowany jest z pretensjami do InPostu, czy do ustawy o zamówieniach publicznych ?
Życzę wszelkiej pomyślności. Pozdrawiam !
Pretensje? Nieeeee. To tylko opis zaskakującej dla mnie przygody. I chęć zabrania jednak głosu w toczącej się dyskusji na temat sposobu przełamywania monopolu. Może właśnie przyczyni się do zmian na lepsze. Z utęsknieniem czekam na moment, gdy korespondencję z sądu będę mogła odebrać w kiosku oddalonym o 50 metrów od mojej kancelarii (i żeby był zadaszony) ;). Serio.
Co do punktów odbioru, to przynajmniej Warszawa, więc i tak nie jest źle. Zamawiający kazał wykonawcy posiadać placówkę pocztową w każdej gminie. Zapomniał jednak dopisać w SIWZ, że listy muszą być awizowane w najbliższej adresatowi placówce, ani to, że w placówce znajdującej się w tej samej gminie. Ani nawet województwie. Wykonawca więc skrzętnie to wykorzystuje, posiadając placówkę w każdej gminie, ale przesyłki awizowane umieszczając jedynie w co trzeciej z nich.
Większość tych „punktów odbioru” widniejących na stronie PGP, to fikcja. Służąca temu, żeby spełnić wymogi dotyczące ilości placówek. Taką sytuację właśnie Pani opisała. Kiosk pod nosem, a w nim nie zostawiają przesyłek, tylko każą gonić gdzieś daleko.
Na mojej dzielnicy wg strony PGP jest siedem punktów odbioru. W rzeczywistości działa tylko jeden – na targowisku. W żadnym kiosku ruchu nie zostawiają korespondencji. A niektórzy muszą zasuwać po kilka kilometrów, choć mogliby max kilkaset metrów.
Do tej pory dostałam 4 awiza – w dwa różne miejsca (do jednego musiałam jechać samochodem, bo jest daleko od kancelarii). Dlaczego??? Nie mam pojęcia. W systemie pgp na początku tej „rewolucji” przeczytałam, że odbierać pocztę będę w kiosku naprzeciwko kancelarii (no i radość :-)) – niestety. Latamy, biegamy, denerwujemy się. Powoli przyzwyczajamy się do tego, że poczta nie dochodzi, albo dochodzi, rozprawy spadają, albo się odbywają, itd. itp. Co z tym zrobić? Nie mam pojęcia.
We Wrocławiu z dochodzeniem poczty jest nieźle, raz nawet się zdarzyło, że w poniedziałek wyszła przesyłka, a w piątek była w aktach zwrotka, co Poczcie zdarzało się rzadko. Tylko te nieszczęsne POKi nigdy nie wiadomo gdzie (często co tydzień inne) i godziny doręczenia: Poczta – 10:30-11:00, InPost – 17:30-19:00
A ja – mimo urlopu – nie biorę awiz, bo się boję, że coś się zgubi.
Z drugiej strony uważam, że jeśli nie dostajemy (my lub strony) drugiego awiza, to nie ma mowy o fikcji doręczenia. Dlatego sprawy są odraczane masowo – zarówno z powodu braku zwrotek w ogóle, ale i ze względu na brak dwukrotnego awizowania.
Z innej beczki – naiwnie sądziłam, że utrata przez Pocztę Polską tak intratnego klienta zmieni coś na lepsze przynajmniej na Poczcie. A tu od 1 lutego podwyżka! Jakoś sobie muszą „odbić” brak korespondencji sądowej 😉
Tak, bez drugiego awiza nie ma skutku doręczenia, ale gorzej gdy przystemplują na kopercie, że było dwukrotnie awizowane, a nie było. Fakt, podwyżka cen na poczcie (spora) też mnie niemile zaskoczyła.
Również mogę potwierdzić, że u mnie InPost też nie zostawia drugiego awiza. Niby wtedy tej fikcji doręczenia nie ma, ale mimo wszystko myślę, że oni wtedy sami stemplują powtórne awizo.
Dziękuję za ten wpis, przez chwilę myślałam, że tylko my mamy takie problemy. Pozostaje nam wszystkim uzbroić się w cierpliwość.
Ja odbieram pocztę z innej miejscowości, z punktu oddalonego od Kancelarii o ok. 12 km, mimo, że niektóre punkty In Postu znajdują się bliżej. Zapomniałam dodać, że placówka Poczty Polskiej, z której do tej pory odbierałam korespondencję położona jest ok. 200 metrów od Kancelarii…