Podział mieszkania z kredytem

Anna Tarczynska · 18 stycznia 2012

Podział majątku po rozwodzie – przeczytaj prawdziwą historię

Anna Tarczynska · 26 grudnia 2011

 Historia dotyczy tematu podziału majątku, w skład którego wchodzi kupione na kredyt mieszkanie.

„Poznaliśmy się 13 lat temu w klubie studenckim. On-dobrze zapowiadający się student prawa, ja-z pasją oddana studiom pedagogicznym. Od początku bardzo się polubiliśmy i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Wspólne wyjścia do kina, teatru, galerii, na spacery…, wieczorne rozmowy o życiu-wszystko to zbliżało nas do siebie jeszcze bardziej. To nasze zakochanie szybko przerodziło się w wielką miłość. Staliśmy się nierozłączni. Imponował mi wiedzą, wrażliwością i manierami. Wspierał w trudnych chwilach. Czułam, że jestem dla niego najważniejsza i marzyłam, by być z nim do końca życia.

Moje marzenie spełniło się po 6 latach bycia razem. Cudowny ślub, wesele, radość i ogromne poczucie szczęścia.  Byłam już wziętym pedagogiem, pracowałam na dwóch etatach i nie zrażała mnie myśl, że On nie ma pracy. Przecież jest świetnie wykształconym i inteligentnym prawnikiem – znalezienie pracy to kwestia czasu. Po roku małżeństwa spełniliśmy nasze drugie marzenie, kupiliśmy mieszkanie. On nadal nie miał pracy ale moje zarobki wystarczały na spłatę kredytu i skromne życie. Nawet nie wiadomo kiedy minęło 5 lat wspólnego życia.

Po 6 latach małżeństwa zorientowałam się, że moje życie z tym człowiekiem nie ma już sensu, że tkwię w czymś czego nie można nazwać szczęściem, że nie zrealizuję z nim marzenia o stworzeniu rodziny. Wreszcie uświadomiłam sobie, że przeżyłam 6 lat z leniem i dojrzałam do myśli, by przerwać tę farsę. Wniosłam do sądu sprawę o rozwód. W swojej naiwności sądziłam, że rozstaniemy się kulturalnie, dziękując sobie za wszystko dobre, co razem przeżyliśmy, a potem wspólnie zastanowimy się, co zrobić z mieszkaniem zakupionym  na kredyt w czasie trwania małżeństwa. Mimo zmarnowanych lat, wielkiego żalu i braku oszczędności-wszystkie zarobione przeze mnie pieniądze szły na spłatę kredytu, czynsz, opłaty i życie-nadal odnosiłam się z szacunkiem do swojego męża. On jednak nie pogodził się z myślą o rozstaniu. Najpierw utrudniał sprawę rozwodową, a potem postanowił uczynić z mojego życia piekło. Nadal bowiem mieszkaliśmy w naszym wspólnym mieszkaniu, bez orzeczonego przez sąd sposobu korzystania z  tego mieszkania. Każde z nas zajmowało osobne pokoje. Wszelkie próby dogadania się z byłym mężem nie odnosiły rezultatu. Łudziłam się, że jeśli opadną emocje po rozwodzie to zaczniemy konstruktywnie rozmawiać o sprzedaży mieszkania, spłacie kredytu i równym podziale resztą uzyskanych ze sprzedaży środków. Mimo, że przez cały okres małżeństwa to ja spłacałam kredyt i ponosiłam wszelkie koszty związane z eksploatacją mieszkania (On nigdy nie pracował) nie zamierzałam tracić energii na dochodzenie swoich racji. Cierpliwie czekałam aż były mąż przyjmie do wiadomości, że nie należymy już do siebie i zechce rozwiązać sprawy majątkowe. Jakże się pomyliłam. Podczas gdy ja całe dnie spędzałam w pracy, On obmyślał zemstę. Fundował mi  nocne wizyty w pokoju, okraszone wyzwiskami, przestawiał i niszczył moje rzeczy osobiste, pisał donosy na policję wymyślając różne historie… Wiedziałam, że mój były mąż znęca się nade mną w określonym celu: chce, żebym „złamała się  psychicznie” i wyprowadziła z mieszkania, ale moje finanse nie pozwalały mi na spłatę kredytu i wynajem innego mieszkania.

Minęło półtora roku od rozwodu. Nadal mieszkamy razem. Nadal boję się wracać do tego mieszkania, bo nie wiem czym mnie zaskoczy były mąż. Chciałam złożyć w prokuraturze doniesienie na Niego o znęcanie psychiczne ale nie mam na to wystarczających dowodów. Zrezygnowałam. Wniosłam sprawę do sądu o podział majątku ale już wiem, że nie będzie łatwo, ponieważ mieszkanie jest na kredyt, a i On będzie utrudniał przebieg sprawy…”

Taka historia. Trudna, prawda? Ale najważniejszy krok jest już zrobiony. Najważniejsze, że została wniesiona sprawa o podział majątku. Sądzę, że sprawa ta, bez większego problemu będzie mogła przybrać obrót  korzystny dla autorki historii.

Jeśłi autorka będzie chciała zachować mieszkanie dla siebie, to z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że sąd właśnie jej przyzna mieszkanie. Ma ona bowiem regularne dochody, będzie mogła spłacać kredyt i spłacić  byłego męża, jeśli po odliczeniu kredytu pozostanie jakaś kwota do podziału. Spłata byłego męża może odbywać się na raty – trzeba o to powalczyć podczas sprawy sądowej.

Jeśli natomiast autorka nie będzie chciała zachować mieszkania dla siebie (np. uzna, że wszelkie spłaty będą dla niej zbyt dużym obciążeniem), to moim zdaniem równie dobrym rozwiązaniem jest sprzedaż tej nieruchomości, spłata całego kredytu i rozpoczęcie życia na nowo. Jeśli byli małżonkowie nie dogadają się w kwestii sprzedaży mieszkania na wolnym rynku, to sprzedaż taką może zarządzić sąd w  orzeczeniu o podziale majątku. Wówczas sprzedażą zajmuje się komornik. Brzmi groźnie. Ale zawsze tłumaczę moim klientom, że to mieszkanie/dom nie jest utratą ich życiowego majątku. Przecież nie kupili go ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy. To były pieniądze banku. A o tym często się zapomina.