Dzisiaj gościem mojego bloga jest osoba, która napisała i wyraziła zgodę na publikację swojej najprawdziwszej, dramatycznej historii. Z oczywistych względów nie podaję jej imienia i nazwiska. Historia kontynuje przedstawiony w moim ostatnim wpisie temat podziału majątku, w skład którego wchodzi kupione na kredyt mieszkanie.
„Poznaliśmy się 13 lat temu w klubie studenckim. On-dobrze zapowiadający się student prawa, ja-z pasją oddana studiom pedagogicznym. Od początku bardzo się polubiliśmy i spędzaliśmy ze sobą mnóstwo czasu. Wspólne wyjścia do kina, teatru, galerii, na spacery…, wieczorne rozmowy o życiu-wszystko to zbliżało nas do siebie jeszcze bardziej. To nasze zakochanie szybko przerodziło się w wielką miłość. Staliśmy się nierozłączni. Imponował mi wiedzą, wrażliwością i manierami. Wspierał w trudnych chwilach. Czułam, że jestem dla niego najważniejsza i marzyłam, by być z nim do końca życia.
Moje marzenie spełniło się po 6 latach bycia razem. Cudowny ślub, wesele, radość i ogromne poczucie szczęścia. Byłam już wziętym pedagogiem, pracowałam na dwóch etatach i nie zrażała mnie myśl, że On nie ma pracy. Przecież jest świetnie wykształconym i inteligentnym prawnikiem – znalezienie pracy to kwestia czasu. Po roku małżeństwa spełniliśmy nasze drugie marzenie, kupiliśmy mieszkanie. On nadal nie miał pracy ale moje zarobki wystarczały na spłatę kredytu i skromne życie. Nawet nie wiadomo kiedy minęło 5 lat wspólnego życia.
Po 6 latach małżeństwa zorientowałam się, że moje życie z tym człowiekiem nie ma już sensu, że tkwię w czymś czego nie można nazwać szczęściem, że nie zrealizuję z nim marzenia o stworzeniu rodziny. Wreszcie uświadomiłam sobie, że przeżyłam 6 lat z leniem i dojrzałam do myśli, by przerwać tę farsę. Wniosłam do sądu sprawę o rozwód. W swojej naiwności sądziłam, że rozstaniemy się kulturalnie, dziękując sobie za wszystko dobre, co razem przeżyliśmy, a potem wspólnie zastanowimy się, co zrobić z mieszkaniem zakupionym na kredyt w czasie trwania małżeństwa. Mimo zmarnowanych lat, wielkiego żalu i braku oszczędności-wszystkie zarobione przeze mnie pieniądze szły na spłatę kredytu, czynsz, opłaty i życie-nadal odnosiłam się z szacunkiem do swojego męża. On jednak nie pogodził się z myślą o rozstaniu. Najpierw utrudniał sprawę rozwodową, a potem postanowił uczynić z mojego życia piekło. Nadal bowiem mieszkaliśmy w naszym wspólnym mieszkaniu, bez orzeczonego przez sąd sposobu korzystania z tego mieszkania. Każde z nas zajmowało osobne pokoje. Wszelkie próby dogadania się z byłym mężem nie odnosiły rezultatu. Łudziłam się, że jeśli opadną emocje po rozwodzie to zaczniemy konstruktywnie rozmawiać o sprzedaży mieszkania, spłacie kredytu i równym podziale resztą uzyskanych ze sprzedaży środków. Mimo, że przez cały okres małżeństwa to ja spłacałam kredyt i ponosiłam wszelkie koszty związane z eksploatacją mieszkania (On nigdy nie pracował) nie zamierzałam tracić energii na dochodzenie swoich racji. Cierpliwie czekałam aż były mąż przyjmie do wiadomości, że nie należymy już do siebie i zechce rozwiązać sprawy majątkowe. Jakże się pomyliłam. Podczas gdy ja całe dnie spędzałam w pracy, On obmyślał zemstę. Fundował mi nocne wizyty w pokoju, okraszone wyzwiskami, przestawiał i niszczył moje rzeczy osobiste, pisał donosy na policję wymyślając różne historie… Wiedziałam, że mój były mąż znęca się nade mną w określonym celu: chce, żebym „złamała się psychicznie” i wyprowadziła z mieszkania, ale moje finanse nie pozwalały mi na spłatę kredytu i wynajem innego mieszkania.
Minęło półtora roku od rozwodu. Nadal mieszkamy razem. Nadal boję się wracać do tego mieszkania, bo nie wiem czym mnie zaskoczy były mąż. Chciałam złożyć w prokuraturze doniesienie na Niego o znęcanie psychiczne ale nie mam na to wystarczających dowodów. Zrezygnowałam. Wniosłam sprawę do sądu o podział majątku ale już wiem, że nie będzie łatwo, ponieważ mieszkanie jest na kredyt, a i On będzie utrudniał przebieg sprawy…”
Taka historia. Trudna, prawda? Ale najważniejszy krok jest już zrobiony. Najważniejsze, że została wniesiona sprawa o podział majątku. Sądzę, że sprawa ta, bez większego problemu będzie mogła przybrać obrót korzystny dla autorki historii.
Jeśłi autorka będzie chciała zachować mieszkanie dla siebie, to z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że sąd właśnie jej przyzna mieszkanie. Ma ona bowiem regularne dochody, będzie mogła spłacać kredyt i spłacić byłego męża, jeśli po odliczeniu kredytu pozostanie jakaś kwota do podziału. Spłata byłego męża może odbywać się na raty – trzeba o to powalczyć podczas sprawy sądowej.
Jeśli natomiast autorka nie będzie chciała zachować mieszkania dla siebie (np. uzna, że wszelkie spłaty będą dla niej zbyt dużym obciążeniem), to moim zdaniem równie dobrym rozwiązaniem jest sprzedaż tej nieruchomości, spłata całego kredytu i rozpoczęcie życia na nowo. Jeśli byli małżonkowie nie dogadają się w kwestii sprzedaży mieszkania na wolnym rynku, to sprzedaż taką może zarządzić sąd w orzeczeniu o podziale majątku. Wówczas sprzedażą zajmuje się komornik. Brzmi groźnie. Ale zawsze tłumaczę moim klientom, że to mieszkanie/dom nie jest utratą ich życiowego majątku. Przecież nie kupili go ze swoich ciężko zarobionych pieniędzy. To były pieniądze banku. A o tym często się zapomina.
Zgadzasz się ze mną?
____________________________
Jeśli chciałabyś/chciałbyś omówić, skonsultować swoją indywidualną sprawę, zapraszam Cię do prowadzonej przeze mnie Kancelarii Prawnej Family Consulting Center . Stosunki rodzinne i majątkowe są często skomplikowane. Dlatego, gdy masz jakiekolwiek kłopoty lub wątpliwości, nie zwlekaj z ich konsultacją. Pomożemy Ci zrozumieć sytuację prawną, w której się znalazłaś/znalazłeś lub w której możesz się znaleźć. Pozwoli Ci to na podejmowanie świadomych, najlepszych dla Ciebie decyzji.
{ 17 komentarze… przeczytaj je poniżej albo dodaj swój }
I połowa wartości mieszkania „należy się” mężowi?
Teoretycznie połowa wartości mieszkania należy się mężowi. Również teoretycznie w postępowaniu o podział majątku dzieli się wyłacznie aktywa, nie dzieli się długów. Natomiast aktualna praktyka jest taka, że sądy wyceniają wartość mieszkania z uwzględnieniem obciążenia hipotecznego. Czyli niby nie dzielą długów ale uwzględniają kredyt hipoteczny przy wycenie nieruchomości. Jeśli np. obciążenie równe jest wartości nieruchomości to sąd nie powinien zasądzić spłaty. Oczywiście znajdą się pewnie sądy, które będą uważały, że żadne długi, w tym kredyty hipoteczne, nie mogą być uwzględniane przy podziale. Ale trzeba o to powalczyć, bo linia orzecznicza Sądu Najwyższego jest tu po stronie kredytobiorców. Gdyby nie uwzględnić kredytu przy podziale majątku, doszlibyśmy do sytuacji, że bohaterka historii „przejmując” mieszkanie na siebie musiałaby spłacić mężowi połowę jego rynkowej wartości a następnie cały kredyt. Faktem jest, że teoretycznie przepisy prawa dopuszczają taką możliwość.
brakuje mi kropki nad i. Akapitu odnoszącego się do tytułu bloga 🙂 A jak można było rozwiązać tę sprawę na początku? Intercyzą!
pozdrawiam
Grzegorz Furgał
blog: Prawnicy i media społecznościowe
Witam Pana serdecznie na moim blogu ;). Tytuł bloga ma charakter skrótowy, umowny. Tematyka bloga jest szersza niż intercyzy. Jest to „blog o relacjach majątkowych między małżonkami”. A te relacje często zupełnie nie są z intercyzami związane. W historii opisanej w artykule, intercyza niewiele by pomogła. Wspólna odpowiedzialność małżonków za zobowiązanie wobec banku nie wynika tu ze wspólności majątkowej małżeńskiej, tylko z umowy zawartej z bankiem. Gdyby małżonkowie mieli rozdzielność majątkową a opisane mieszkanie nie wchodziłoby do majątku wspólnego, to mieliby ten sam wspólny problem – wspólne mieszkanie po rozwodzie i wspólny kredyt. Jeśli nie potrafiliby rozwiązać tego problemu polubownie, to też pewnie musieliby szukać rozwiązania na drodze sądowej, choć w innym trybie niż w postępowainu o podział majątku wspólnego (mieszkanie to nie wchodziłoby bowiem do wspólności majątkowej).
dziekuje za odpowiedz. Muszę przyznać: to jeden z najciekawszych blogów w polskiej sieci. Uwielbiam czytać nowe wpisy. są po prostu…życiowe.
pozdrawiam
gf
Dziękuję ! 🙂
Witam,
jestem po rozwodzie,nadal nie jest zrobiony podział majątku..mąż miał dobrowolnie przepisać mieszkanie teraz się wycofał..moje pytanie brzmi..jeżeli mieszkanie jest obciążone kredytem hipotecznym, który jest wyższy niż wartość mieszkania-kredyt jest we frankach-czy wnosząc sprawę do sądu o podział majątku i przyznanie mi mieszkania-ja mieszkam w tym mieszkaniu od 2 lat razem z nieletnim dzieckiem i ponoszę wszystkie opłaty z nim związane, kredyt natomiast płacimy po 50% od dnia rozwodu-to czy sąd może zasądzić tak że mam spłacić ex męża z wartości mieszkania? kredyt jest wyższy około 1/3 niż wartość mieszkania. dodam że chciałabym żeby sąd przyznał mi to mieszkanie,natomiast wiem że nie mam zdolności aby przejąć cały kredyt na siebie, jak mam postąpić w takiej sytuacji?
Pani Magdo, kwestia zadłużonego mieszkania przy podziale majątku to jeden z trudniejszych tematów. Nie ma możliwości rozpatrywania tej sprawy w ramach bloga. Zapraszam na indywidualną konsultację. Szczegóły znajdzie Pani po wciśnięciu różowej ikony „porady prawne”.
pani magdo mam podobny problem, chciałabym się z pania skontaktować.pilne
Pozdrawiam, zycie po rozwodzie i bez podzialu majatku plus zobowiazania bankowe to koszmar i nieprzespane noce ,ja chce mojej zonie oddac caly wspolny majatek a Ona nie chce rozwodu KM
Witam ! a ja mam pytanie trochę inne- jestem w trakcie podziału majątku-mieszkanie spółdzielcze własnościowe – w przypadku gdy sąd uzna podział po 50% czy mam prawo wystąpić o zwrot połowę kosztów poniesionych na czynsz -ex mąż nie mieszka ale rości sobie prawa do połowy mieszkania – Dorota
Po zaciągnięciu kredytu hipotecznego na mieszkanie nastąpił rozwód. Kredyt jest na męża, a w wyniku ugody u notariusza mieszkanie zapisano no żonę i to ona ma spłacać kredyt. Zakładając czarny scenariusz…po 5 latach ona nie płaci, ja muszę spłacać…(jeszcze 25 lat!) . Jakie mam prawo do mieszkania
Skoro mieszkanie przepisał Pan na żonę to nie ma Pan do niego prawa, nawet w przypadku gdy żona przestanie spłacać kredyt. Kredytobiorcą jest Pan (rozumiem że nie było cesji kredytu na żonę) i w takim razie Pan jest odpowiedzialny za spłatę kredytu wobec banku. Bank może (ale nie musi) zaspokajać się z mieszkania.
Witam, szukam do programu Pań do 40-tego roku życia, które mają za sobą kilka rozwodów, trzy i więcej. Inne kryteria nie mają tutaj znaczenia. Zaznaczam, że na razie chodzi mi tylko o rozmowę, a jeżeli Pani lub jakaś Pani znajoma byłaby zainteresowana, to także o udział w programie TV. Proszę o kontakt na adres e-mail redrebecca@interia.pl
Witam
pisalem w innym temacie, tutaj zapytam konkretnie.
Po rozwodzie przepisałem na ex właśność domu, ona zobowiązywała sie że mnie uwolni od kredytu ale tego nie zrobiła, w końcu powiedziała wprost ze nie zrobi. Twiedzi że nie ma zdolności, i faktycznie rpzedstawia zaświadczenia o zarobkach znacznie zaniżone (na ok 1/4 faktycznych zarobków).
Jak można wyegzekwować przed sądem aby ten zbadał faktyczne jej dochody? Złożyłem wniosek aby sad wystąpił do banków o kopie z rachunków bankowych, oraz kopie dokumentów skłądanych rzpez nas a potem przez ex wraz z wnioskami kredytowymi (było ich kilka), Sąd ten wniosek odrzucił (to było w trakcie sprwy o obniżenie alimentów – płacę 3000 na dwójkę dzieci, ale widzę że te peiniądze nie są na nich wydawane), sąd apelacyjny takze odrzucił wniosek jak i całą apelację (nie przeczytał nawte pisma apelacyjnego).
moja ex zeznała w sądzie zę nie ma zdolności aby ten kredyt przejąć, wiec liczę na to, ze gydby udało mi sie wykazać ze to nie prawda to być może grożba postępowania karnego o składanie fałszywych zeznań, plus postępowania karno-skarbowego o ukrywanie dochodów zmusilaby ją do zwolnienia mnie z tego kredytu. Dom jest wart ok 800-900tys, do spłąty pozostało ok 250tys ale pozostaly jeszce 22 lata, ja przez to nie mogę kupić sobie mieszkania.
pozdrawiam
Marek Stawicki
Panie Marku, z wpisu który Pan pozostawił pod postem https://www.intercyza-blog.pl/2012/06/26/%e2%80%9edon%e2%80%99t-find-fault-find-a-remedy%e2%80%9d/ wynika, że ma Pan zlożoną sytuację. To co mogę dla Pana zrobić na już, to zaprosić Pana do mojej kancelarii, którą prowadzę w Family Consulting Center (http://fcc.com.pl/ ) ze wszelkimi dokumentami i zastanowimy się nad możliwymi rozwiązaniami.
Witam jestem po rozwodzie i po podziale majątku. Jest wpis w księdze wieczystej dotyczący Postanowienia Sądu o kwocie spłaty ale dłużnik nie płaci. Nieruchomość ma wpis w księdze wieczystej o służebności wobec matki dłużnika w postaci pokoju na dole i pokoju na gorze Komornik nie zlicytował nieruchomości- domu z braku licytantów, bo nikt z takim wpisem służebności nie chce tej nieruchomości kupić. Matka dłużnika mieszka w tym domu na pietrze, dłużnik ma przyznany parter domu i połowę placu. Ja nie mam już nic do tej rodziny, Sąd przyznał kwotę do spłaty z majątku dluznika nie ma w postanowieniu mowy o mojej służebności , czy i jakie jest wyjscie z tej sytuacji ? Czy w ogole odzyskam od dluznika zasadzona kwote polowy majatku ?